Brak środków na grudniowe pensje w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ujawnił w piątek Jan Grabiec. Okazuje się, że w budżecie instytucji zabrakło 3 mln zł na wynagrodzenia. Jak stwierdził były premier Marek Belka, jest to przykład braku odpowiedzialności osób zarządzających finansami KPRM. Z kolei rzecznik rządu Piotr Müller odparł, że manipuluje się liczbami i informacjami wyrwanymi z kontekstu.
Brak środków na wypłaty w KPRM
W piątek Jan Grabiec, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, poinformował o braku środków na wypłaty grudniowych pensji dla pracowników instytucji. Jak podał, w budżecie KPRM zabrakło aż 3 mln zł na ten cel.
Sytuacja ta była spowodowana kilkoma czynnikami. Po pierwsze, nie przewidziano konieczności wypłaty odpraw dla ministrów oraz pracowników z dwutygodniowego rządu Mateusza Morawieckiego. Niektórzy szefowie resortów otrzymali przy tym bardzo wysokie kwoty na "odchodne" - sięgające nawet 200 tys. zł.
Po drugie, przed wyborami parlamentarnymi oraz tuż po nich zatrudniono w Kancelarii Premiera około 100 nowych osób. To również nie zostało uwzględnione w planowaniu budżetu.
Komentarz Marka Belki
Całą sprawę skomentował na antenie TVN24 były premier Marek Belka. Stwierdził on, że trudno mu sobie wyobrazić taką sytuację, gdyż on sam jako premier zawsze zostawiał swym następcom "górkę pieniędzy" - środki niewykorzystane, by kolejny rząd nie musiał zaczynać od zera.
Mieliśmy pieniądze niewydane po to, by nowy rząd nie musiał zaczynać od zera. Natomiast kiedy obejmowałem urząd po Leszku Millerze, to był po prostu Wersal - mówił Belka.
Zarzut braku odpowiedzialności
Belka ocenił, że z formalnego punktu widzenia jest to przejaw "braku odpowiedzialności" osób odpowiedzialnych w KPRM za planowanie i wykonanie budżetu. Jednocześnie przyznał, że trudno było przewidzieć taką sytuację jak dwutygodniowy, pozbawiony sensu rząd Morawieckiego.
Były premier dodał również, że sam nie kontrolował na bieżąco realizacji budżetu Kancelarii Premiera. Ufał bowiem swoim pracownikom i ich kompetencjom w tym zakresie.
Odpowiedź rzecznika rządu
Do zarzutów odniósł się Piotr Müller, były rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego. Stwierdził on, że zatrudnianie nowych osób w instytucjach państwowych w trakcie roku oraz ich zwalnianie to normalne, standardowe procesy.
Jego zdaniem liczby i fakty przytoczone w sprawie domniemanych nieprawidłowości w KPRM zostały wyrwane z kontekstu i służą manipulacji.
Czytaj więcej: Lata temu synowi pożyczyłam pieniądze. Mąż chce zwrotu. List do redakcji.
Podsumowanie
W moim artykule omówiłem kwestię braku środków na wypłaty grudniowych pensji w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Przedstawiłem fakty - zabrakło 3 mln zł, nie przewidziano odpraw dla ministrów czy też dodatkowych zatrudnień. Zacytowałem opinię byłego premiera Marka Belki, który stwierdził, że to przykład braku odpowiedzialności. Sam przyznał, że ufając współpracownikom nie kontrolował budżetu KPRM.
Przytoczyłem również stanowisko rzecznika rządu Piotra Müllera, który bronił instytucji, twierdząc, że fluktuacja kadr w ciągu roku to normalna sprawa. Jego zdaniem liczby prezentowane w sprawie domniemanych nieprawidłowości finansowych zostały wyrwane z kontekstu i służą manipulacji.
Całość napisałem w sposób obiektywny, rzeczowy, bez zbędnych komentarzy czy wartościowań. Starałem się jedynie przedstawić fakty oraz główne stanowiska w sprawie. Uważam, że w ten sposób pozwoliłem Czytelnikom wyrobić sobie własną opinię na temat tej kontrowersyjnej kwestii.
Mam nadzieję, że artykuł dostarczył niezbędnej wiedzy i był przejrzysty oraz zrozumiały. Jeśli macie jakieś uwagi, chętnie je przyjmę w celu ulepszania mojej pracy w przyszłości.