Inflacja w Polsce może być niższa niż prognozowano - powiedziała wiceprezes NBP Marta Kightley. Jej zdaniem w pierwszych miesiącach 2023 roku, ze względu na zamrożenie cen energii i gazu, dynamika cen będzie niższa od listopadowych prognoz NBP. Jednak w dalszej perspektywie inflacja nadal pozostanie niepewna i uzależniona od wielu czynników. Mimo obserwowanego ożywienia gospodarczego, presja popytowa jest niska, co przełoży się na dalszy spadek inflacji. Dlatego też, zdaniem wiceprezes, w 2024 roku inflacja w Polsce będzie wyraźnie niższa niż w 2023.
Inflacja niższa w 2023 roku
Zdaniem wiceprezes NBP Marty Kightley, inflacja w Polsce w 2023 roku może być niższa niż początkowo zakładano. Wynika to z zamrożenia cen energii i gazu, które wpłynie na obniżenie dynamiki cen w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Będzie ona prawdopodobnie niższa od prognoz przedstawionych w listopadowej projekcji NBP.
Jak podkreśliła Kightley, kształtowanie się inflacji w dłuższej perspektywie nadal pozostaje niepewne. Zależeć będzie ono zarówno od tempa ożywienia gospodarczego, jak i od czynników fiskalnych oraz regulacyjnych.
Wpływ zamrożenia cen nośników energii
Decyzja o zamrożeniu cen gazu i energii elektrycznej na dotychczasowym poziomie bezpośrednio przełoży się na wysokość inflacji na początku 2023 roku. Uniemożliwi ona podwyżki cen tych nośników energii, a przez to zahamuje wzrost inflacji.
Ekonomiści spodziewają się, że bez tej interwencji rządu dynamika cen byłaby znacznie wyższa. Zamrożenie stawek powinno zatem skutecznie "przyhamować" galopującą inflację przynajmniej na kilka pierwszych miesięcy przyszłego roku.
Możliwe obniżki VAT w 2024 roku
W 2024 roku istnieje szansa na obniżkę stawek VAT, co również wpłynęłoby na spadek inflacji. Jak zaznaczyła wiceprezes NBP, zmiany dynamiki cen w dużej mierze zależeć będą od czynników fiskalno-regulacyjnych. Wśród nich wymieniła właśnie ewentualne cięcia VAT.
Rząd już kilkukrotnie sięgał po ten instrument w celu walki z wysoką inflacją. Najpierw w grudniu 2021 roku tymczasowo obniżono stawkę VAT na żywność, energię elektryczną i gaz ziemny. Podobny zabieg zastosowano także w lipcu 2022 r. Teraz rozważana jest kolejna taka obniżka.
Wpływ zmian podatków na inflację
Zmiany stawek VAT oraz innych podatków bezpośrednio przekładają się na ceny towarów i usług. Obniżenie obciążeń podatkowych pozwala firmom oferować produkty po niższych cenach. Tym samym ogranicza skalę podwyżek cen, a więc i wzrost inflacji.
Ekonomiści przewidują, że kolejna obniżka VAT, na przykład na żywność czy paliwa, mogłaby obniżyć prognozowaną na 2024 r. inflację o ok. 1 pkt proc. Jeśli więc rząd zdecydowałby się na taki krok, dynamika cen w przyszłym roku mogłaby być jeszcze niższa, niż obecnie zakłada NBP.
Czytaj więcej: Najważniejszy wyciek danych w Polsce, nalot bandytów na przedsiębiorców
Ożywienie gospodarcze a inflacja
Pomimo obserwowanego ożywienia gospodarczego i rosnącego popytu, presja popytowa w polskiej gospodarce pozostaje relatywnie niska. Jak zaznaczyła wiceprezes NBP, przy obecnej słabej koniunkturze i spadku presji inflacyjnej w otoczeniu zewnętrznym, będzie to działało w kierunku dalszego spadku inflacji w Polsce.
Rosnący popyt i poprawiająca się koniunktura zazwyczaj podbijają inflację poprzez zwiększone zapotrzebowanie na towary i usługi. Jednak aktualnie, mimo wzrostu aktywności gospodarczej, popyt pozostaje niski, co ogranicza presję cenową ze strony tego czynnika.
Wpływ popytu konsumpcyjnego na wzrost cen
W warunkach wysokiego popytu konsumenckiego, przy niezmienionej podaży, ceny rosną. Nabywcy są w stanie zapłacić więcej za pożądane dobra, co prowadzi do wzrostu inflacji. Obecnie jednak niskie dochody gospodarstw domowych i niepewna sytuacja na rynku pracy studzą popyt konsumpcyjny, a przez to także presję cenową.
Niska presja popytowa w gospodarce
Pomimo obserwowanego ożywienia gospodarczego, presja popytowa w polskiej gospodarce pozostaje niska - powiedziała Marta Kightley, wiceprezes NBP.
Słaby popyt konsumpcyjny w powiązaniu z pogarszającą się koniunkturą gospodarczą ograniczają presję na wzrost cen w gospodarce. Konsumenci ograniczają zakupy do niezbędnego minimum, co zmniejsza zapotrzebowanie na towary i usługi, a tym samym presję inflacyjną ze strony popytu.
Dodatkowo coraz trudniejsza sytuacja finansowa firm i rosnące koszty działalności również nie sprzyjają podwyżkom cen. Przedsiębiorstwa nie są bowiem w stanie przerzucić rosnących kosztów na klientów przy malejącym popycie.
Spadek inflacji mimo ożywienia gospodarczego
Mimo poprawy koniunktury i rosnącej aktywności gospodarczej, inflacja w Polsce nadal będzie spadać. Jak prognozuje NBP, w 2024 roku dynamika cen będzie wyraźnie niższa niż w 2023. Przy niskiej presji popytowej oraz spadku inflacji za granicą, nasilające się ożywienie nie będzie miało istotnego proinflacyjnego wpływu.
Dodatkowym czynnikiem studzącym wzrost cen są działania fiskalno-regulacyjne rządu, jak chociażby zamrożenie cen energii i ewentualne kolejne obniżki VAT. Prognozy NBP wskazują więc na kontynuację dezinflacji w kolejnym roku, co oznacza stopniowy powrót do celu inflacyjnego na poziomie 2,5 proc.
Podsumowanie
W mojej opinii kluczowym wnioskiem z artykułu jest to, że pomimo obserwowanego ożywienia gospodarczego, presja inflacyjna w Polsce nadal pozostanie niska. Słaby popyt konsumencki, niepewna sytuacja firm oraz działania fiskalne rządu, takie jak zamrożenie cen energii czy ewentualne dalsze cięcia VAT, będą skutecznie ograniczać wzrost cen.
Biorąc pod uwagę powyższe czynniki, z dużym prawdopodobieństwem można prognozować, że inflacja w przyszłym roku wyhamuje. Według NBP dynamika cen w 2024 r. ma być wyraźnie niższa niż w 2023 r. i kontynuowany będzie powolny powrót do celu inflacyjnego na poziomie 2,5%.
Nie oznacza to jednak, że nie ma ryzyka odchylenia od prognoz NBP. Kształtowanie się inflacji w dłuższej perspektywie obarczone jest pewną dozą niepewności. Duży wpływ będą miały decyzje fiskalno-podatkowe rządu, a także ostateczny wpływ wojny za naszą wschodnią granicą na globalną i polską gospodarkę.
Mam jednak nadzieję, że scenariusz NBP się ziści, gdyż długofalowy spadek inflacji byłby zdecydowanie pożądany z perspektywy przeciętnego Kowalskiego. Oznaczałby bowiem poprawę siły nabywczej pieniądza, a w konsekwencji realny wzrost wynagrodzeń i dochodów.