Niemcy poszły śladem Polski i zaostrzają przepisy dotyczące handlu w niedziele w rejonach przygranicznych. Władze Meklemburgii-Pomorza Przedniego zniosły wyjątek pozwalający na otwieranie sklepów w pasie 15 km od granicy z Polską. To spowoduje straty finansowe dla gmin i przedsiębiorców, którzy krytykowali tę decyzję. Ale ministerstwo gospodarki landu tłumaczy, że niedziela ma być dniem odpoczynku.
Zakaz handlu w niedziele dla sklepów przygranicznych
W pasie przygranicznym landu Niemiec Meklemburgii-Pomorza Przedniego obowiązywał wyjątek pozwalający sklepom na otwieranie się w niedziele. Zgodnie z dotychczasowymi przepisami, placówki handlowe położone najwyżej 15 km od polskiej granicy mogły pracować w te dni przez pięć godzin. Jednak władze landu zniosły to rozporządzenie i objęły zakazem sprzedaży również sklepy przygraniczne.
Decyzja wejdzie w życie już w najbliższą niedzielę, a lokalne media informują, że wiele sklepów sieci takich jak Netto, Edeka i Aldi nie będzie już otwartych. Najbardziej dotknie to małe miejscowości Ueckermunde i Loecknitz leżące blisko polskiej granicy, które słyną z turystów i handlu przygranicznego.
Zakaz handlu spowoduje, że koszty finansowe dla tych miejscowości znacząco wzrosną. Burmistrz Loecknitz ostrzegał, że dniami z największymi obrotami były właśnie niedziele, więc podatki dochodowe gminy drastycznie spadną.
W Meklemburgii zaostrzona przepisy o handlu w dni wolne
Nowe restrykcyjne rozwiązanie obejmujące całą Meklemburgię wprowadzono nagle, zaledwie dwa dni przed wejściem go w życie. Wypadki graniczne i swoboda handlu w niedzielę po stronie polskiej skłoniły władze do wprowadzenia zakazu, który ma na celu wyrównanie sytuacji dla niemieckich przedsiębiorców.
Ministerstwo gospodarki landu uzasadnia, że niedziela i dni świąteczne powinny być przeznaczone na odpoczynek, a interesy handlowców nie są wystarczającym argumentem, by robić wyjątki. Resort zapewnia także, że ten zakaz nie osłabi gospodarki, a jego wycofanie byłoby niezgodne z konstytucją.
Pierwotnie odstępstwo dla obszarów przygranicznych wprowadzono w 2007 roku, właśnie ze względu na liberalne godziny otwarcia sklepów w Polsce. Teraz, gdy u nas obowiązuje całkowity zakaz handlu w niedziele, władze Meklemburgii uznały, że nie ma już potrzeby utrzymywania tych wyjątków.
Czytaj więcej: Kończy się era: Jeden imperium zmarłego miliardera został sprzedany
Krytyka nowych regulacji ze strony władz lokalnych i biznesu
Decyzja władz landu spotkała się z falą krytyki ze strony samorządów, organizacji branżowych i samych przedsiębiorców. Burmistrz Loecknitz zwrócił uwagę, że skutki finansowe odczują nie tylko sklepy, ale i obciążenia budżetu gminnego spadną wraz ze sprzedażą.
- Młodzieżówka CDU podkreśliła, że zakaz handlu szkodzi całemu regionowi, nie tylko właścicielom sklepów.
- Stowarzyszenie Przedsiębiorców Pomorza Przedniego zażądało, by o godzinach handlu decydowały władze lokalne i branżowe, gdyż najlepiej znają potrzeby tłumów mieszkańców i turystów.
Pomimo rosnącego niezadowolenia, rząd Meklemburgii nie zamierza wycofywać się z nowych przepisów. Spodziewane są dalsze protesty i batalia o przywrócenie wyjątków dla pasów przygranicznych.