Protest polskich przewoźników na granicy z Ukrainą od początku listopada mocno uderzył w ukraińską gospodarkę. Liczba ciężarówek przekraczających granicę spadła o 40%, a straty w eksporcie sięgnęły 160 mln dolarów. Jeszcze dotkliwszy był spadek importu, który zmalał aż o 700 mln dolarów. Mimo zawieszenia protestu rolników, przewoźnicy nadal blokują ruch tirów, pogłębiając trudną sytuację gospodarczą Ukrainy.
Rozpoczęcie protestu przewoźników
6 listopada rozpoczął się protest polskich przewoźników na przejściach granicznych w Dorohusku, Korczowej, Hrebennem i Medyce. Przewoźnicy domagają się wprowadzenia konieczności posiadania zezwoleń przez ukraińskie firmy transportowe, zawieszenia licencji tych firm oraz likwidacji elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.
Głównym powodem protestu jest zbyt duża konkurencja ze strony ukraińskich firm transportowych, które oferują znacznie niższe stawki za fracht, co zagraża bytowi polskich przedsiębiorców. Polscy przewoźnicy chcą więc wyrównania szans na rynku transportowym poprzez nałożenie dodatkowych wymogów administracyjnych na firmy zza wschodniej granicy.
Spadek przekroczeń granicy o 40 procent
Rozpoczęty protest bardzo szybko przyniósł efekty w postaci znacznego spowolnienia ruchu ciężarówek przez polsko-ukraińską granicę. Według danych Narodowego Banku Ukrainy, w okresie od 6 listopada do 17 grudnia liczba ciężarówek przekraczających granicę spadła o 40% w porównaniu ze średnią z października.
Załamanie przepustowości granicy było spowodowane blokadami organizowanymi przez polskich przewoźników, którzy celowo spowalniają odprawy, tworząc wielokilometrowe korki po obu stronach. Sytuację pogarsza dodatkowo fakt, że na innych przejściach granicznych Ukrainy, np. z Rumunią czy Węgrami, ruch ciężarówek nawet nieco wzrósł.
Alternatywne trasy transportowe
Aby ominąć zablokowane polskie przejścia, część kierowców zaczęła wykorzystywać alternatywne trasy przez Słowację, Rumunię i Węgry. Jednak przerzucenie znacznej części transportu na te kierunki jest utrudnione z powodu braku wystarczającej infrastruktury. Dlatego mimo wzrostów, ogólny wolumen transported przez granice lądowe Ukrainy spadł o 23%.
Czytaj więcej: Protest na granicy z Ukrainą: Sąd uchylił decyzję wójta w sprawie blokady
Straty w eksporcie sięgają 160 milionów dolarów
Opóźnienia i utrudnienia w transporcie nie pozostały bez wpływu na wymianę handlową Ukrainy z zagranicą. Według szacunków Narodowego Banku Ukrainy, same blokady w listopadzie spowodowały straty w eksporcie na poziomie 160 milionów dolarów.
Jeszcze większy był spadek importu, gdyż sprowadzanie towarów z zagranicy jest w dużym stopniu uzależnione od transportu drogowego. Blokady i protesty na zachodniej granicy zdestabilizowały łańcuchy dostaw, przyczyniając się do zmniejszenia importu o aż 700 milionów dolarów.
Straty w eksporcie | 160 milionów USD |
Spadek importu | 700 milionów USD |
Tak znaczące straty to poważny cios dla i tak już osłabionej wojną gospodarki Ukrainy. Kraj ten jest uzależniony od importu wielu strategicznych towarów, więc każde zakłócenie dostaw może mieć dalekosiężne konsekwencje.
Zawieszenie protestu rolników
Do protestujących na granicy przewoźników dołączyli także rolnicy z Podkarpacia, domagający się m.in. dopłat do uprawy kukurydzy i obniżki podatku rolnego. Jednak w przeciwieństwie do transportowców, rolnicy zgodzili się zawiesić swój protest po rozmowach z przedstawicielami rządu.
Zawieszenie protestu nastąpiło 17 grudnia i miało obowiązywać do 2-3 stycznia 2024 roku. Warunkiem była pisemna deklaracja premiera o spełnieniu postulatów rolników. Minister rolnictwa zapewnił, że żądania zostaną spełnione, ale wymaga to czasu, m.in. na przegłosowanie odpowiednich aktów prawnych.
Brak ustępstw ze strony przewoźników
Inaczej niż rolnicy, protestujący od 6 listopada przewoźnicy nie zamierzają ustąpić i nadal blokują ruch tirów w kilku kluczowych punktach na granicy. Według danych ze soboty 17 grudnia, w kolejce do przejścia w Dorohusku czekało 1700 ciężarówek, a w Hrebennem 750.
Musimy dokonać korekty obowiązującej umowy o handlu między Unią Europejską a Ukrainą. Strona ukraińska wreszcie zgodziła się na rozmowy na ten temat - powiedział minister infrastruktury Dariusz Klimczak.
Wypowiedź ministra wskazuje, że trwają już prace nad zmianami legislacyjnymi, które mogą zadowolić protestujących przewoźników. Jednak na ewentualne efekty tych negocjacji przyjdzie jeszcze poczekać.
Podsumowanie
W moim artykule omówiłem protest polskich przewoźników, który rozpoczął się 6 listopada 2022 roku. Przewoźnicy zablokowali kilka kluczowych przejść granicznych z Ukrainą, domagając się zmian w przepisach, które ograniczą ekspansję ukraińskich firm transportowych. Jak pokazałem, akcja protestacyjna bardzo szybko wpłynęła na spadek ruchu ciężarówek na granicy i wywołała zakłócenia w handlu zagranicznym Ukrainy.
Przedstawiłem konkretne dane liczbowe, obrazujące skalę problemu. Liczba tirów przekraczających granicę zmalała w okresie protestu aż o 40%, a straty w eksporcie i imporcie Ukrainy sięgnęły odpowiednio 160 i 700 milionów dolarów. To pogłębiło i tak trudną sytuację gospodarczą tego kraju, borykającego się z wojną.
Wspomniałem również o tym, że do blokujących granicę przewoźników dołączyli także rolnicy. Jednak w przeciwieństwie do transportowców, zgodzili się oni zawiesić protest po obietnicach rządu spełnienia ich postulatów. Natomiast przewoźnicy wciąż kontynuują akcję, nie godząc się na żadne ustępstwa.
Podsumowując, protest na granicy ukraińskiej pokazuje, jak bardzo Polska jest uzależniona od handlu ze Wschodem. Jego blokada natychmiast odbiła się szerokim echem zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie. Temat wymaga pilnego załagodzenia napięć i znalezienia kompromisu przez obie strony sporu.