W ostatnim czasie obserwujemy niepokojący trend wzrostu cen paliw na stacjach benzynowych. Jest to spowodowane głównie rosnącymi cenami ropy naftowej na rynkach światowych. Ceny hurtowe paliw idą w górę, co przekłada się na podwyżki dla kierowców na stacjach. Sytuacja ta ma związek z napiętą sytuacją geopolityczną i ograniczeniem wydobycia ropy przez kraje OPEC. W niniejszym artykule przyjrzymy się bliżej przyczynom drożejącego paliwa i perspektywom dalszego wzrostu cen.
Ceny paliw idą w górę przez rosnące ceny ropy
W ostatnim czasie na stacjach benzynowych w Polsce obserwujemy wyraźny trend wzrostowy cen paliw. Za litr benzyny 95 kierowcy muszą płacić już średnio ponad 6,40 zł, czyli o kilka groszy więcej niż jeszcze kilka tygodni temu. Podobna sytuacja dotyczy oleju napędowego, którego średnia cena przekroczyła 6,50 zł za litr.
Główną przyczyną drożejącego paliwa są rosnące ceny ropy naftowej na światowych rynkach. Cena baryłki ropy typu Brent przekroczyła w ostatnim czasie 80 dolarów i według analityków będzie dalej rosnąć. Wzrosty na rynku ropy przekładają się na wyższe hurtowe ceny paliw, a finalnie na podwyżki dla kierowców na stacjach benzynowych.
Rosnące zapotrzebowanie przy ograniczonej podaży
Na wzrost cen ropy wpływa przede wszystkim rosnący globalny popyt na ten surowiec przy jednoczesnym ograniczeniu jego podaży. Po pandemicznym załamaniu w 2020 roku, gospodarki na całym świecie odbijają, co przekłada się na większe zużycie paliw.
Jednocześnie kraje OPEC+ (m.in. Arabia Saudyjska i Rosja) celowo ograniczają wydobycie ropy, aby podnieść jej ceny. Eksperci szacują, że cięcia produkcji sięgają nawet 2 mln baryłek dziennie. To powoduje deficyt surowca na rynku i windowanie jego cen.
Kierowcy płacą więcej na stacjach benzynowych
Rosnące hurtowe ceny paliw oznaczają wyższe koszty tankowania dla polskich kierowców. Od początku roku średnie ceny benzyny 95 i oleju napędowego na stacjach wzrosły o ponad złotówkę na litrze. Jeszcze mocniej, bo o około 1,5 zł na litrze, podrożała benzyna 98.
Eksperci rynkowi przewidują, że ten trend wzrostowy na stacjach utrzyma się. Analitycy BM Reflex prognozują, że w najbliższym czasie ceny benzyn mogą pójść w górę o kolejne 3-5 groszy na litrze, a oleju napędowego nawet o 7-10 groszy.
Mimo podwyżek, tankowanie jest nadal tańsze niż przed rokiem. Za litr benzyny 95 i oleju napędowego płacimy odpowiednio 28 i 89 groszy mniej niż w lutym 2022.
Niepokój na rynkach paliwowych
Podwyżki cen paliw budzą niepokój wśród kierowców i negatywnie wpływają na budżety gospodarstw domowych. Rosnące koszty tankowania to także czynnik zwiększający inflację.
Przedstawiciele branży paliwowej uspokajają, że na razie brak jest przesłanek do gwałtownych skoków cen. Jednak wzrosty hurtowych stawek za paliwa w najbliższym czasie będą się przekładać na podwyżki dla klientów na stacjach benzynowych.
Czytaj więcej: Prezydent ponownie ułaskawia Kamińskiego i Wąsika - rusza procedura
Produkcja ropy naftowej spada, a popyt rośnie
Kluczowym czynnikiem wpływającym na wzrost cen ropy naftowej jest nierównowaga pomiędzy malejącą podażą surowca a rosnącym globalnym popytem. Kraje OPEC+, zdominowane przez Arabię Saudyjską i Rosję, celowo ograniczają produkcję, aby windować ceny.
Jednocześnie zapotrzebowanie na ropę rośnie wraz z odbudową gospodarki po pandemii COVID-19. Większość analityków spodziewa się w tym roku rekordowego popytu, sięgającego nawet 100 mln baryłek dziennie.
2020 rok | 90 mln baryłek/dzień |
2023 rok (prognoza) | 100 mln baryłek/dzień |
To powoduje, że ceny ropy w naturalny sposób rosną i ten trend może się utrzymać w najbliższych miesiącach.
Geopolityka i wojna także mają wpływ
Na notowania ropy wpływają również czynniki geopolityczne takie jak napięcia na Bliskim Wschodzie czy wojna w Ukrainie. Inwestorzy obawiają się zakłóceń w dostawach surowców energetycznych, co powoduje wzrost cen.
Dodatkowo na rynku paliwowym mamy obecnie premię za ryzyko geopolityczne. Obawy o stabilność dostaw z Rosji i Bliskiego Wschodu windują ceny ropy i paliw.
Wzrost cen paliw to efekt wojny i cięć dostaw ropy
Obecna fala wzrostu cen paliw to w dużej mierze efekt rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Po agresji na naszego sąsiada kraje Zachodu nałożyły sankcje na Rosję, ograniczając import surowców energetycznych.
Z kolei kraje OPEC+, zdominowane przez Arabię Saudyjską i Rosję, od początku 2022 roku celowo zmniejszyły wydobycie ropy o 2,2 mln baryłek dziennie. To poważnie ograniczyło podaż surowca, windowanie jego cen.
Te dwa czynniki - wojna i cięcia dostaw przez OPEC+ - spowodowały gwałtowny wzrost cen ropy naftowej, a w konsekwencji również cen paliw na stacjach benzynowych. Według ekspertów, gdyby nie te dwa elementy, sytuacja na rynku ropy i paliw kształtowałaby się dużo spokojniej i nie obserwowalibyśmy aż tak dynamicznych podwyżek.
Podwyżki cen paliw to realny problem dla gospodarstw domowych
Rosnące koszty tankowania stanowią poważny problem dla budżetów polskich rodzin. Dla wielu gospodarstw domowych to duże i nieplanowane obciążenie finansowe. Podwyżki cen benzyny i oleju napędowego przekładają się także na wzrost cen wielu innych towarów i usług.
Eksperci apelują do rządu o wprowadzenie rozwiązań, które chroniłyby obywateli przed skutkami drożejących paliw. Chodzi na przykład o obniżki podatków czy dopłaty dla najuboższych. Rząd powinien monitorować sytuację i reagować, jeśli podwyżki zaczną zagrażać finansom Polaków.
Rynek ropy reaguje na napięcia geopolityczne na Bliskim Wschodzie
Sytuacja geopolityczna na Bliskim Wschodzie od dawna ma istotny wpływ na notowania ropy naftowej. Każde większe napięcia w regionie powodują nerwowe reakcje rynku i wzrosty cen surowca.
Obecnie niepokojąco rozwija się konflikt izraelsko-palestyński. Dochodzi do wymiany ognia między Izraelem a Hamasem. Taka eskalacja działań zbrojnych rodzi obawy o stabilność dostaw ropy z Bliskiego Wschodu.
Inwestorzy boją się, że wojna może zagrozić transportowi tankowców przez strategiczną dla branży Cieśninę Ormuz. Stąd też rosnące ceny ropy są formą ubezpieczenia na wypadek większego kryzysu.
Analitycy nie spodziewają się gwałtownych skoków cen
Eksperci uspokajają, że na razie sytuacja na Bliskim Wschodzie, choć napięta, nie zagraża bezpośrednio dostawom ropy. Nie należy więc spodziewać się gwałtownych skoków cen surowca jak podczas wojen w Zatoce Perskiej.
Niemniej napięcia geopolityczne będą nadal wpływać na notowania ropy i paliw. Inwestorzy bacznie obserwują wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Każdy poważniejszy incydent może wywołać zawirowania na tym rynku.
Prognozy wskazują na dalszy wzrost cen ropy i paliw w 2023 roku
Zdaniem analityków, w najbliższych miesiącach należy oczekiwać dalszych podwyżek cen ropy naftowej i paliw na stacjach. Prognozy rynkowe wskazują, że dotychczasowe wzrosty to dopiero początek trendu zwyżkowego.
Amerykańska Agencja Informacji Energetycznej (EIA) przewiduje, że w 2023 roku średnia cena ropy Brent sięgnie 82,42 dolara za baryłkę. To oznaczałoby wzrost o kilkanaście procent wobec obecnych poziomów.
Według analityków BM Reflex w najbliższym czasie cena litra benzyny może przekroczyć 7 złotych. Z kolei BM PKO BP szacuje, że olej napędowy na stacjach może zbliżyć się do 8 zł za litr.
Wszystko będzie zależeć od rozwoju sytuacji geopolitycznej, decyzji OPEC+ oraz tempa odbudowy popytu na paliwa. Niemniej wyraźny trend wzrostowy wydaje się nieunikniony.
Podsumowanie
W ostatnim czasie obserwujemy niepokojący trend wzrostu cen paliw na polskich stacjach benzynowych. Jest to spowodowane rosnącymi cenami ropy naftowej na rynkach światowych. Wzrost kosztów tankowania to efekt nierównowagi na rynku ropy pomiędzy rosnącym popytem a malejącą podażą. Na ceny paliw wpływ mają również czynniki geopolityczne takie jak wojna w Ukrainie i napięcia na Bliskim Wschodzie.
Rosnące ceny paliw uderzają w budżety kierowców i negatywnie wpływają na gospodarstwa domowe. Prognozy analityków wskazują, że w najbliższych miesiącach należy oczekiwać dalszych podwyżek cen benzyny, oleju napędowego i autogazu na stacjach benzynowych.